Mork Borg dostał złoty Ennies jako produkt roku. Gdzie nie spojrzę na osrowym facebooku, tylko Morg Borg i Mork Borg. Lol. Ta gra to ładnie wydany zbiór kilku house ruli do starych dedeków. To nic oryginalnego. Osrowe blogi są zawalone tysiącami takich mork borgów. Sam styl graficzny podręcznika to również powtórka z rozrwyki. Ludzie potrzebowali wypełnić pustkę po skazanym na fandomowe wygnanie Zaku Smithie i wzięli pierwszą z brzegu grę przypominającą jego produkty?
(Spytałem Zaka S na jego blogu, co myśli o Mork Borg. Usunął mój komentarz z informacją, że nie wolno u niego reklamować produktów pisanych przez niefajnych ludzi, więc może faktycznie jest zazdrosny o nową dziewczynę osrowego fandomu).
To co sprzedaje Morkę Borkę to chyba krawędziowy styl (+ ewentualne virtue signaling "u nas nie ma rasizmu i faszyzmu, jeśli jesteś rasistą lub faszystą, nie jesteś tu mile widziany"). Chętnie bym zagrał w tym krawędziowym stylu 2-3 sesje. Nie jestem pewien, czy miałbym ochotę grać dłużej. Jeśli tak, zrobiłbym pewnie jakieś swoje houserule, przejrzał okładki doom metalowych albumów i z tego skleił setting. Wiem, że to truizm, ale zdecydowanie nie potrzebują Morg Borg, żeby grać edgy i oldschoolowo, Mork Borg tego stylu również nie wynalazł.
Najmocniejszą stroną podręcznika są obrazki. Większość jest bardzo fajna, nie brakuje jednak średnich.
Odnośnie samych zasad:
- Nowe klasy i czary są bardzo fajne i klimatyczne.
- Mechanika rozwoju postaci mnie nie przekonuje, jest zbyt losowa. Postacie awansują, kiedy MG uzna to za stosowne. Wraz ze zdobyciem levela, cechy zmieniają się w losowy sposób i klasycznie rosną hp. Lubię gry, w których gracze są nagradzani za konkretne rzeczy, które mają wspierać to, o czym jest gra, a rozwój postaci jest związany z podejmowaniem jakiś decyzji. Tu tego nie ma.
- Mechanika pancerza jest interesująca, ale problematyczna. Przy starciach, w których uczestniczy wielu walczących, będzie zamulać grę. Stare D&D lubię między innymi za to, że bez większych problemów można prowadzić walki dużych grup zbrojnych. Te gry nie są o jakiś super herosach, tylko o takich żołnierzykach w fantastycznym świecie (przynajmniej na wczesnych levelach). Żołnierzyki muszą podejmować strategiczne decyzje, żeby odnieść sukces. Jedną z rozsądniejszych strategicznych decyzji jest zabieranie dużej liczby przybocznych na awanturniczą wyprawę, ale Górka Borka przez zamulaste zasady pancerza tego nie wspiera. Weźmiesz wielu opancerzonych zbrojnych -> rozgrywka istotnie spowalnia.
Dziękuję za trochę inne spojrzenie na tę grę. Faktycznie można było odnieść wrażenie, że to jakieś objawienie.
OdpowiedzUsuńPodobnie mocno chwalone jest oldschool essentials. Nie rozumiem czym się zachwycać, reorganizacja starego materiału.
UsuńPamiętam, że po premierze spotykałem się z takimi opiniami - żadne objawienie, stylistyką nadrabia wtórność w stosunku do innych tego typu gier. Potem pojawiły się hurraoptymistyczne recenzje ludzi, których w ogóle nie kojarzę ze starą szkołą.
OdpowiedzUsuńJakoś połączenie edgy + oldschool potrafi przebić się do mainstreamu.
UsuńDzięki za recenzję, ostatnio kilka razy mignął mi ten tytuł i nie wiedziałem, o co chodzi. Na marginesie dorzucę tylko, że stare D&D też zamula przy większej liczbie kombatantów - sprawdzanie pancerza i odliczanie HP potrafi nieźle uprzykrzyć życie. Przypuszczalnie do rozstrzygania większych (niekoniecznie masowych) starć najbardziej nadają się gry wojenne, np. Chainmail.
OdpowiedzUsuńTam się rzuca normalnie na obrażenia, a oprócz tego rzuca ile obrażeń zaneguje pancerz. Np jakaś zbroja może negować k4 obrażeń. Wyślę Ci na maila, to sobie rzucisz okiem.
Usuń