środa, 8 kwietnia 2020

Gdybym prowadził Spelljammera...

Raczej nie poprowadzę Spelljammera, bo odczuwam atawistyczną niechęć do gotowych settingów, ale sam świat jest zabawny i głupi, tak jak lubię (nie prowadzę tylko głupich kampanii, w Burning Wheel gramy dość poważnie, natomiast D&D pasuje do głupich settingów). Możliwe za to, że poprowadziłbym wariację na temat Spelljammera, przy następujących założeniach:


  • Użyłbym zasad z drugiej edycji Pathfindera.
  • Wyrywkowo wykorzystywałbym pomysły z oryginalnego Spelljammera, nie starając się być wiernym lore.
  • Każda kraina ze świata Pathfindera, Golariona (ej, ta nazwa jest megagłupia) to oddzielna planeta.
  • Elfy wyglądają i zachowują się jak David Bowie.
  • Kosmiczny sandbox (of coarse)
  • Spelljammer jest dość nonsensowny. Poszukałbym racjonalizacji niektórych nonsensów, tak jak to zrobiłem tu.
  • Jako muzyczkę na sesję puszczałbym progresywny rock w rodzaju:

4 komentarze:

  1. Spelljammer i progresywny rock - idealne połączenie klimatów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podryfowałbym sobie w kosmosie na spelljammerze przy takiej muzyczce

      Usuń
  2. Protestuję, Camel dobry do wszystkiego, a nie tylko do Spelljammera! :)
    Możesz sobie obczaić również Hawkwind. To dopiero kosmiczny odjazd.

    Pathfinder 2e wydaje się być całkiem fajny (albo ostatecznie Starfinder), ale osobiście wolałbym coś lżejszego i bardziej luzackiego. Jakiś OSeRek (np. Whitestar), Fate, albo Ubiquity...
    A niechby zresztą i Dedeki. Grunt, żeby nie podchodzić do tego zbyt poważnie i nie przesadzać z ilością walk.
    Hmm. W sumie... Grałbym. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hawkwind i podobne kojarzę :)

      Chciałbym przetestować Pathfindera, on wcale taki straszny nie jest. Whitestar i Ubiquity nie znam, zlukam. Fate faktycznie mega pasuje do pulpy.

      Co do ilości walk, to w sandboksie zależy od graczy ;)

      Usuń