Jak przystało na bohatera OD&D Ivar jest kaleką i psychopatą. Nie potrafi chodzić, jednak dzięki sprytowi udaje mu się udnosić znaczące sukcesy. Planuje, umiejętnie zarządza zasobami, wielokrotnie ucieka się do podstępów, by pokonać swoich wrogów, jest inteligenty i bezlitosny. Tak powinno się odgrywać postacie w OD&D, jeśli chce się im zapewnić długi żywot i wysokie levele.
Postać Ivara zdaje się mówic dużo o tym, o co chodzi w OD&D i jak może wyglądać rozgrywka, gdy gracze grają umiejętnie. Dość nieczęsto zdarza mi się natknąć ostatnio na opowieść opowiadającą o czyimś sprycie. Kojarzą mi się tak głównie mity różnych kultur, Iliada i Odyseja. A historie opowiadane na sesjach OD&D to głównie historie o sprycie lub o ponoszeniu konsekwencji w przypadku jego braku.
Jednocześnie Ivar utwierdza mnie w przekonaniu, że OD&D to dziś gra skierowana do wąskiego grona odbiorców: stanowi dużo większe wyzwanie dla graczy niż większość współczesnych gier (gdzie gracze nie muszą posługiwać się sprytem, by przetrwać), a oprócz tego grający domyślnie wcielają się w niej w złaknionych złota i leveli zabójców (co wielu osobom może się nie podobać). Jeśli będę jeszcze wracał do OD&D, może wskażę graczom postać Ivara jako wskazówkę, jak grać w tę grę i dlaczego może ona prowadzić do satysfakcjonującej rozgrywki i ciekawej historii.
Jednocześnie Ivar utwierdza mnie w przekonaniu, że OD&D to dziś gra skierowana do wąskiego grona odbiorców: stanowi dużo większe wyzwanie dla graczy niż większość współczesnych gier (gdzie gracze nie muszą posługiwać się sprytem, by przetrwać), a oprócz tego grający domyślnie wcielają się w niej w złaknionych złota i leveli zabójców (co wielu osobom może się nie podobać). Jeśli będę jeszcze wracał do OD&D, może wskażę graczom postać Ivara jako wskazówkę, jak grać w tę grę i dlaczego może ona prowadzić do satysfakcjonującej rozgrywki i ciekawej historii.
Dlatego też nie ma co się zżymać (a na początku mi się zdarzało), jeśli PC dokonują niegodziwych czynów podczas gry. System promuje takie podejście, to jest gra o próbie wykrojenia sobie ze świata gry baronii per fas et nefas, a wcześniej zarobienia na tę baronię pieniędzy.
OdpowiedzUsuńNie doszedłem nigdy do tego etapu ;) Robert doszedł?
UsuńHistorycznie tak to właśnie wyglądało. Na pewno gracze będę mieli więcej pomysłów na endgame oprócz wykrojenia dla siebie baronii, chociaż w trzech książeczkach faktycznie są informacje ułatwiające takie granie.
Jeszcze nikt w Polsce nie doszedł;) Ostatnio u mnie było blisko, żeby Pluto dostał świątynię z ładnym dochodem, ale nie wyszło.
UsuńZdobycie baronii to nie endgame, tylko przeniesienie akcji na poziom strategiczny i polityczny (oczywiście wcześniej też taka może być, ale kiedy ma sie swoją domenę to już standard).
@Wolfgang
OdpowiedzUsuńDlatego też nie ma co się zżymać (a na początku mi się zdarzało)
Do dziś się, lewaku, zżymasz o burdele. A ostatnio zarzynali bambusów. Wanna trade with it? Zresztą szkoda gadać z bazowym retro. Policz ile ilustracji babeczek jest w nowym Call of Cthulhu.
Proszę o rozwiązywanie konfliktów o burdele prywatnie, nie na moim blogu.
Usuń