niedziela, 9 października 2016

Konkwistadorzy z Vizrington - Kemping

autor: Kazik

Tunel. Rodan spotyka giganta. Rozmowa o Srebrnych Ludziach. Grzbyboid z brzucha. Ucieczka. Walka. Spotkanie z albinosami. Lot. Pole kempingowe. Gdzie jest mój magiczny przedmiot? Poszukiwania. Kiszki. Rudy szczur na poduszce w namiocie. Iluzje, o których nie napisano. Żona właściciela kempingu traci biżuterię. Magia przy jeziorze. Do niebieskiej chatki! Konfrontacja ze złodziejem.

BG
Belsen - znawca tajników dziczy (Tr 2); Marcin
Drzewołaz - tajemniczy druid w masce żaby (Drd 7); Kazik
Gromnir - wojownik w czarnej zbroi (Brb 8); Piotrek
Kazim - dżin, którego nie da się wypić (Dżin 2); Dybdas
Rodan - mistrz sztuk walki (Mnch 7); Bartek


Po splądrowaniu krypty, konkwistadorzy postanowili wrócić na powierzchnię ziemi i lecieć dalej. Jednak dziura w ścianie nie dawała Rodanowi spokoju i mimo namawiań reszty grupy żeby iść dalej, nie posłuchał ich. Mnich wszedł do otworu. Wnętrze tunelu było pokryte śluzem i grzybnią, a mnich gibko poruszał się w nim jak chuj w cipie. Jednak ciekawość nie przysłoniła mu zdolności racjonalnego myślenia i zabezpieczył się przywiązując do kostki linę, której drugi koniec dzierżył Gromnir. Kiedy korytarz przeszedł w kamienne pomieszczenie, spostrzegł postawnego i bardzo wyczerpanego giganta, który przywiązany był do olbrzymiego kamienia. Na jego brzuchu widniała olbrzymia rana. Bełkocząc wyznał Rodanowi, że jest tu za sprawą istot o srebrnych skórach. Następnie stracił przytomność i z jego wnętrza wyszedł grzyboid. Rodan wziął nogi za pas. Plan ewakuacji był dobry i Rodan szybciutko wyskoczył z dziury, jak chuj którego drugi koniec dzierżył Gromnir.  Za nim wyłoniły się trzy grzybie istoty i doszło do starcia. Po paru chwilach została z nich tylko chmura zarodników. Odgłosy walki zaniepokoiły Belsena, który dołączył do drużyny (wcześniej znajdował się na górze, przy wejściu do podziemnego kompleksu).

-Sprawozdanie z przeprowadzonej interwencji- (na mocy art. 6)
Gdy szli w kierunku kamiennych schodów prowadzących do wyjścia usłyszeli kroki dwóch albinotycznych starców z długimi włosami zmierzało w ich kierunku. Mnich wyczytał z ich umysłów podniecenie wywołane zbliżającą się transakcją narkotykową. Nie wiedzieli, że trafili na strażników miejskich, a karą wcale nie będzie więzienie. Interwencja przebiegła zgodnie z przepisami. Na początku podporucznik Drzewołaz podbiegł do schodów i jedno dotknięcie posadzki wystarczyło, że grunt pod nogami podejrzanych zmienił się w glinę, byli obezwładnieni. Funkcjonariusz Belsen zabezpieczał miejsce popełniania przestępstwa, a komendant Rodan niczym mediator ograniczał myśli i mowę delikwentów. Dowiedział się, że z grzybów produkowany jest narkotyk umożliwiający im komunikację z Tym Który nie chodził. Po przyznaniu się do winy, przyszedł czas na wymierzenie kary. Sierżant Gromnir Il Khan razem z sztabowym Rodanem roznieśli ich na strzępy. Pieniądze przeznaczone do zakupu substancji odurzających zostały zarekwirowane. -Sprawę zamknięto-

Wyszli na powierzchnię ziemi i polecieli dalej w poszukiwaniu miasta. Była noc ale w czujne oczy mnicha rzuciła się nietypowa sytuacja. Na ziemi walczyło pięć istot, dwie z nich były podobne do przestępców narkotykowych, byli albinosami. Napierała trójka zombie. Konkwistadorzy wylądowali i pomogli starszym mężczyznom w ich niedoli. Dwóch zombie padło zanim zdążyłbyś powiedzieć ,,siodło ortopedyczne''. Ostatni również solidarnie odszedłby z druchami, gdyby nie mnisia ciekawość. Nasz dobry kolega postanowił wykorzystać pierścień władania nieumarłym tak, aby zombie sam się zabił, ot taki fetysz. To nie było wcale takie proste, jak się potem okazało. Zombie źle wykonywał polecenia swojego pana i pomimo rozczłonkowywania, ciągle żył. Drzewołazowi nasuwało się pytanie, czy to uczeń jest niepojętny i nie rozumie polecenia nauczyciela, czy też pedagog zawinił nieumiejętnością wydawania poleceń. Jego rozważania przerwała faktyczna śmierć nieumarłego. Starcy bardzo wdzięczni za udzieloną pomoc zaoferowali strudzonym bohaterom nocleg. Poszli społem do jakiejś jaskini a tam znajdował się cały kompleks chat i ogrodzeń. Między domami kapłanów krążyły duże albinotyczne karaluchy, które przypadły do gustu Gromnirowi w sposób szczególny. Noc upłynęła im bez żadnych komplikacji (jedynie Gromnir zmuszony był do mozolnego ściągnięcia a potem włożenia pełnopłytowej zbroi). O świcie wyruszyli na spotkanie przygodzie, majestatycznie szybując w przestworzach.

Lecieli cały dzień i wypadałoby gdzieś spocząć, a tu nagle na granicy bagien i nizin, przy rzeczce było pole namiotowe. Zmęczeni bohaterowie udali tam się bez najmniejszego kiwnięcia palcem w bucie. Właścicielem kempingu okazał się sympatyczny typ, który wraz z żoną dzielił elegancki namiot na środku pola. Dookoła niego rozciągał się gąszcz innych schronień z materiału, był namiot zielarza, krawca, sprzątaczki, a czerwony podobno należał maga. Szybko nastał wieczór i sen przyszedł niepostrzeżenie. Dawno się tak dobrze nie wyspali. Było cicho i spokojnie, ale nikomu nie przyszło do głowy, że jest to cisza przed burzą. Kiedy rano wstali, Rodan spostrzegł, że nie ma przy sobie magicznego amuletu pozwalającego czytać myśli otaczających go istot. To na pewno była kradzież, tylko kto mógł być złodziejem? Czyżby był to właściciel, a może ten mag, albo niepozorny zielarz? Bohaterowie postanowili się rozdzielić, Belsen i barbarzyńca poszli do namiotu maga, a Drzewołaz wraz z Rodanem do właściciela obozu. Kazim wraz z elfkami smacznie chrapali, gdzyż nie byli jeszcze przyzwyczajeni do napiętego trybu życia zuchwałego poszukiwacza skarbów. Rodan natychmiast stał się niewidzialny, ale nie przewidział że będzie widzialny będąc niewidzialnym, gdy otworzy drzwi do pomieszczenia właściciela. Na szczęście Drzewołaz przybył z pomocą i wszedł do pomieszczenia, zagajając gospodarza o atrakcje ośrodka. Wyszli pooglądać kajaki a w środku została żona, ale dla zwinnego i niewidzialnego mnicha to nie był problem. Przeszukał wszystko i po amulecie nie było śladu, była jednak szkatułka. Mnich idealnie zsynchronizował odgłos otwieranej skrzyni do której się włamywał z odgłosem mieszania herbaty przez żonę. Następnie ukradł biżuterię tej kobiecie. Mieli pewność, że właściciel jest niewinny. W innej części obozu Belsen delikatnie przeciął ściankę namiotu i zajrzał do środka. Siedział tam rudy szczur. Gdy spostrzegł, że jest obserwowany, zaczął uciekać. Gromnir rzucił się w pogoń, a do niego dołączył Drzewołaz w postaci kota węszącego rudego smacznego szczurka. Trop ciągle się urywał. Mag używał amuletu Rodana, dzięki czemu wiedział co zamierzają jego niedoszli oprawcy. W międzyczasie mnich miał problem z wyjściem z kwatery Właściciela. Napięta kiszka w oknach jak i obecność żony skutecznie mu to uniemożliwiała. Jednak był on nie w ciemię bity i z gracją wydostał się na zewnątrz, by pomóc kompanom. Nagle ukazał im się mag, wsiadł na łódkę i odpłynął od brzegu. Waleczny Gromnir Il Khan dosiadł Eustachego Rylskiego - niesamowitej mówiącej i latającej pumy, a następnie zaszarżował z powietrza na maga. Nagle poczułjakby coś przejmowało nad nim kontrolę i  zmuszony był zaatakować swoją pumę. Zaskoczony i ranny Eustachy zwalił się wprost w wodę a Gromnir za nim. A mag rozpłynął się w powietrzu. Pełnopłytowa zbroja barbarzyńcy działała mu na niekorzyść coraz bardziej ciągnąc go w odmęty. Desperacko próbował wypłynąć lecz nie było takiej możliwości. Rodan bez wahania rzucił się w wodę aby ratować druha, lecz nic to nie dało. Dopiero druid po przemianie w żółwia morskiego podźwignął ich na brzeg. Belsen, który przez cały czas dzielnie tropił dostrzegł prawdziwą kryjówkę złodzieja amuletu. Był od w drobnym domku zrobiony z drewna. Teraz był moment żeby go ukarać. Drzewołaz za sprawą magii spowodował że na podłodze domku wyrosły ostre ciernie, ale mag zręcznie wskoczył na stolik. Teraz mnich rozpędził się i z gracją przeskoczył nad cierniami, wylądował na stoliku i zaczął okładać przestępcę. Gromnir W Gorącej Wodzie Kąpany nie wytrzymał i pobiegł w ciernie. Szał w jaki wszedł zabezpieczył go przed ukłuciami i z całej siły przeciął delikwenta pionowo na pół. Rodan zręcznie podłożył skradzioną przez siebie biżuterię pod truchło maga i nawet dostał znaleźne. Amulet jak i biżuteria ponownie trafiły do prawowitych właścicieli.



OKIEM MISTRZA GRY

  • Sesja ponownie została rozgrana na wydziale.
  • Story Cubes jeszcze się nie znalazły. Używałem abstraktów.
  • Kazik nie napisał o iluzjach, którymi czarodziej zmylał przeciwników jak również o zauroczeniu Rodana, jego wierzchowca i błyskawicy, która raziła Belsena.
  • Mag ukradł drużynie amulet czytania w myślach i wiedział co dokładnie planuje drużyna. Fajną zabawą było dla mnie odgrywanie go i krzyżowanie szyków graczom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz